piątek, 14 czerwca 2013

No, umówmy się...

... że określanie kierunków to sprawa indywidualna dość.  Tak mu dziś zasunęłam.

Więc gdy on pyta, czy ten budynek jest po prawej czy po lewej stronie, to ja mu mówię, że to zależy, od której strony i w którą stronę się patrzy. Bo tego się nie da przecież tak jednoznacznie określić i zakładać, że ten drugi w lot to pojmie.  Potrzeba jakiegoś punktu odniesienia.

A on mówi, że nie rozumie.


Więc gdy tylko widzę, że on marszczy brwi, łapie się za głowę i błagalnym głosem wzdycha: "Kobito, a czy nie można prościej?", to ja mu mówię, że chyba jednak nie można.
Bo przecież skoro wszystko jest względne na tym świecie, to i kierunki przecież są również względne. To co raz jest po prawej stronie, innym razem jest po lewej. No, nie jest tak?
Zależy przecież co określamy względem czego. Przecież nic nie jest zawieszone w próżni. Wszystko jest uwikłane w jakiś tam system zależności.

A on...
mówi...
"nie rozumiem"
i dodaje
"jeszcze bardziej".

No to jak mu to wytłumaczyć, żeby  nie zagmatwać jeszcze bardziej*?

Przecież ja kobietą tylko jestem.
W dodatku blondynką.
Taka pieprzona kumulacja.
Przecież ja się nawet na parkingu potrafię zgubić.
Pod Tesco.

_______________

*  "Jeszcze bardziej" zbija dziś kapitał, gdy rozmawiamy o kierunkach. To oczywiście jest dla mnie niezrozumiałe, bo to co przed momentem było "jeszcze bardziej" przy zmianie perspektywy może oznaczać "jeszcze mniej".  To się rozumie samo przez się.

5 komentarzy:

  1. Oj Beti, określanie przez ciebie kierunków już obrosło legendami. Kto jeszcze tego nie wie i ciebie o to spytał, no kto? :)))) Skręć w lewo! W to lewo? Nie, w to drugie, hehehehe... Tęsknię za wami dziewczyny. DzD.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany jakbym siebie czytała normalnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. W moich stronach, że tak pozwolę sobie na samochwalstwo, to ja właśnie jestem największą wyrocznią w sprawie kierunków i blisko-dalekości bardziej lub mniej sprecyzowanej. Nosze zegarek na prawej- częściej używanej ręce by nie pogubić się kiedy prowadzę samochód a nieszczęśnik pytający mnie o drogę z pewnością zamiast do Biedronki trafi do zamku Drakuli w Bukowinie Rumuńskiej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam i znowu się uśmiecham :-).Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Dokładniutko. Ty stojąc przodem do Tesco swoją stronę prawą masz tam, gdzie ktoś stojąc tyłem do Tesco ma stronę lewą. Bardzo zrozumiałe wszystko masz i logiczne.

    OdpowiedzUsuń