A ona ubierała się dziś tak: różowe getry i dżinsowe krótkie spodenki, szkolną koszulkę, na to różowe bolerko. Bransoletka na nadgarstek. Włosy rozpuszczone. Uśmiech na twarz.
Pięknie wyglądała, poczułam się więc w obowiązku to docenić, aby jej to szybko nie przeszło, bo do niedawna nosiła się głównie na czarno.
- To fajnie, że zaczęłaś się tak starać, Oleńko.
- Ale ja się nie staram. Heloł. Ja sama z siebie tak mam.
No! Wiedziałam.
Choć urodę ma po mamusi. Włosy po siostrze mamusi. A zgrabne nogi po babci.
Tylko charakter raczej po tatusiu :)
na pewno po tatusiu hihihihih
OdpowiedzUsuńmoja nie nosi sie na różowo :(
raczej nie po mojemu ale 14 latka wie co i jak a nie jej mama :)
:)
OdpowiedzUsuńTatuś
ps. co do charakteru to nie wiem czy to dobrze, ale co do urody to ma dobre geny. ;)