Najlepiej teraz!
Już!
Zaraz!
Natychmiast!
Żeby to łóżko naprawił, nie żeby w nim spał!
Wszystkim rozczarowanym, że będzie tu od razu jakaś sensacyjka, mówię "sory-very", ale na Waszych zawiedzionych uczuciach mi nie zależy. W końcu nie znamy się aż tak...
Faktem jest, że rozwalające się łóżka to jakieś moje życiowe fatum.
W starym mieszkaniu miałam takowe. W nowym rozwala się już drugie. A mieszkam tu dopiero trzeci rok. Aż strach pomyśleć, jakie rozmiary przybierze to paranormalne zjawisko za lat kilka.
A najbardziej przerażające jest to, że koszmar zaczyna eskalować, bo ten obecny mebel jest przecież nowy, dopiero co kupiony. I to bynajmniej nie przez osobę, która mogłaby chcieć dla mnie w życiu źle.
Wysnuwam więc wniosek, że marzenia o bezpiecznej przystani czyli spanie w wygodnym łożu nie jest czynnością dedykowaną mnie. Kupię sobie więc karimatę. Wszak karimata ma to do siebie, że składa się z małej ilości elementów, które mogą ulec demontażowi. Zasadniczo składa się najwyżej z jednego elementu. A jeden element trudno rozmontować, jak by na to nie patrzeć...
Choć przy zdolnościach moich...
Ale nie zapeszajmy jednak.
I niech znajdzie się ktoś taki odważny, kto podważy tę logikę, podczas gdy ja po raz kolejny poległam na ziemi z hukiem w sobotnią noc!
Tytułem uzupełnienia niniejszej notki dodam, że sobotnia noc nie jest tu żadną regułą, ale współgranie huku z podłogą - i owszem...
Dawno tu nie byłem, ale widze i czytam, ze nie wychodzisz z formy, Bet...
OdpowiedzUsuńHeh, Beti :))) Całusy.DzD.
OdpowiedzUsuńWitaj, Dorotko. Całusy w rewanżu...
UsuńA mnie z kolei psują się pralki- każda jedna, powiadam Ci, każda. Mam już chyba piątą. Potrzebny byłby więc facet na pralkę, taki wiedźmin od paneli sterowania, magik nagrzewnic i alchemik bębnów. Mój osobisty Marsjanin niestety uzdolniony jest w całkiem innych dziedzinach- do łóżka akurat by się nadał. Potrafi wkręcić śrubę:-)
OdpowiedzUsuńCzyli, że jakieś zalety ma. Dobre chociaż takie, bo przecież mógłby nie mieć żadnych :)
Usuń