sobota, 24 sierpnia 2013

Oddam romans w dobre ręce

Za free...
Może nie zupełnie za darmochę, bo jeśli ktoś ma ochotę na romans, to wiadomo powszechnie, ze w branży romansowej bez kasy się nie da. Ja w każdym razie poproszę o zwrot kosztów przesyłki (jakieś 13 zeta, bo jest tego cztery grube tomy, ważące spooooro ponad kilogram).

Tak więc kilogram liter mam na zbyciu. Nówka - nie śmigane. To znaczy czytelniczo nie śmigane, bo  technicznie i praktycznie książki były używane przez ponad dwa lata w roli dodatkowej nogi pod moje stare, rozwalające się, rozkładane łóżko. Kto tu jest dłużej niż przez chwilę, ten wie, jak było...
A było nie lekko. Stąd też na okładce jednego z tomów widać liczne wgniecenia po jakiejś bliżej nieznanej mi śrubie.

Książki są ładnie wydane, mają śliczne, twarde okładki w moim ulubionym kolorze. Ale to chyba nie jest dobry powód, żeby je trzymać tyle lat bezproduktywnie na półce. Mówię im więc: "Nie tym razem, moje panny!"

Treściowo, jak wszyscy już tu wiedzą, to nie moja bajka. Jak wiadomo SP nie cierpi romansów w formie pisanej. Co innego w formie filmowej. "Dirty dancing" będzie tłukła do końca życia, ale tam był Patrik Słejzi. A Patrik - wiadomo... W książkach jednak bardziej pożądane jest, gdy ktoś zginie. A tu lipa. I to tak dorodna, że sam Kochanowski by się nie powstydził.

Treściowo więc jest mniej więcej tak:
Zajrzałam na początek opowieści: ON i ONA.
I na koniec: ten sam ON i ta sama ONA.
Oczywiście po przejściach, oczywiście bogatsi w doświadczenia i uskrzydleni miłością do siebie.
On ją namawia, aby ONA weszła do wody. ONA się boi, ON mówi do niej, żeby się nie bała, bo przecież ON JĄ ochroni. ONA przestaje się bać i wchodzi do NIEGO.  A potem żyją długo i szczęśliwie...

No bez przesady!!! Wszystko ma przecież swoje granice...

Zdaję sobie sprawę, że tą recenzją pewnie sobie nie pomogłam zbytnio. Jeśli jednak ktoś lubi, jak kochają się w książkach aż po grób, ponad wszystko i pomimo, to to jest wymarzone dzieło dla niego.
Na swoją obronę mogę podać tylko, że książki miały bujną przeszłość obyczajową w moim własnym domu, o czym świadczą te liczne wgniecenia na jednej z okładek. Stanowiły niezbędny element konstrukcyjny najważniejszego mebla w moim domu.  Ile razy o tym było już wspominane, wystarczy wpisać w wyszukiwarkę na bocznym pasku bocznym słowo "Gabaldon".

Tomy robiły za tematyczne tło fotograficzne:  tu i  ówdzie.
Świeższych zdjęć nie posiadam i nie zrobię pewnie jeszcze do poniedziałku, bo mi aparaciana (jest w ogóle takie słowo?!) karta zastrajkowała.

Poza tą jedną fizyczną wadą (któż by zwracał uwagę na takie głupstwa?!) panienki-książki trzymają się dzielnie. Można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że czas działa na ich korzyść.   Tylko temperamenty nam się kłócą.

No to co? Ktoś chętny???
Proszę o informację na mail lub wpisem pod tym postem.

____________

Dane biblioteczne:
Diana Gabaldon - "Obca" - tom 1 i 2
Diana Gabaldon - "Uwięziona w bursztynie" - tom 1 i 2





3 komentarze: