środa, 4 września 2013

By the way



Kolano wokół rany z czarnego robi się już wyraźnie fioletowe. No nareszcie!  Bo podczas porządków w szafie znalazłam zapomnianą, śliczną fioletową sukienkę. Teraz do tych siniaków pasuje idealnie.

Rana do wesela się zagoi.
Do wesela Madlen. To jeszcze miesiąc...

Madlen mówi, że iść na wesele z warkoczem do pasa mi raczej nie wypada. Podobno nie ten wiek.
Trzeba będzie ciąć. Ciężka decyzja, gdy ma się mózg przyrośnięty do włosów.
Jednak mam być świadkiem na tym ślubie, więc trzeba się będzie reprezentować dostojnie. Nie tak jak zwykle.

Ale póki co, siąpi  z nieba. Mam podkręcanie włosów za free.
Ma się te względy u Pana B.

5 komentarzy:

  1. Też niedawno myślałam że nie wypada mi chodzić z warkoczem do pasa a teraz chodzę i mam gdzieś co inni powiedzą:-). A na wesele nie wiem jak bym poszła ale na szczęście żadne się nie szykuje :-). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. A nie można z tych warkoczy wystylizować jakiejś dostojnej fryzy w postaci koka? Toż to dramat ściąć tak wspaniałe włosy... nawet na wesele...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ściemnia etat Roszpunki już dawno zajęty, więc sio do fryzjera. Jak ci przytnie 2 cm to Ci rozumu nie ubędzie. Chyba...

    OdpowiedzUsuń
  4. Wesele to tylko chwila, a włosy rosną baaaardzo długo. Nie ścinałabym w żadnym wypadku. Ale ja to ja. Włosy to jedna z nielicznych części mojego ciała, którą uwielbiam i mam na punkcie moich włosów świra. Mam problem z podcięciem końcówek, a co dopiero drastyczne cięcia...
    Jak nie wypada? Długie włosy to pole do popisu. Cudne fryzury można z nich uzyskać przecież. Nawet warkocze można fantazyjnie upiąć:)

    OdpowiedzUsuń