poniedziałek, 9 września 2013

Zapytaj lekarza lub farmaceutę

SP rozmawia z farmaceutą:

SP: Potrzebuję coś na przeziębienie dla osiemnastolatka. Coś co poważnie się nazywa, tak że on uwierzy, że działa. Coś, co profesjonalnie wygląda i nie zrujnuje mi portfela.
F: A bardzo chory jest?
SP: Obłożnie.
F: A gorączkę ma?
SP: Jak znam życie to chyba nawet z 37 st.C.  W każdym razie trzeba zaciemniać okna i chodzić na palcach.
F: Uch. Taka gorączka to może nawet zabić.
SP: Żeby tylko! To przypadek terminalny przecież...
F: Proponuję XXX za 24 zł
SP: Ooo żesz...  Aż tak chory pewnie nie jest.
F: W takim razie za 11 sprzedam obietnicę, że będzie dobrze. W saszetkach!
SP: Poważnie się nazywa?
F: Ma dwuczłonową, łacińską nazwę.
SP: Jezzzuuuu... Biorę.

Skończyło się jak zwykle na paracetamolu. Z tym, że w saszetkach.
Bo poważniej wygląda!
Już samo spoglądanie na opakowanie stawia na nogi.

A PS i tak zachwycony nie był, bo smakuje podle.
No ja bardzo przepraszam, toż to lekarstwo jest. Ma leczyć, a nie smakować!

4 komentarze:

  1. Zdrówka dla obłożnie chorego :) Mężczyźni tak mają, tylko my nie możemy chorować, ale w sumie 37 to poważna gorączka ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak dobrze, że leczenie odbyło się przy użyciu saszetek. Mój ślubny 34 latek kiedy chory straszliwie, zazwyczaj kuruje się jedynie patrzeniem na leki.
    BO MU LEKI NIE SMAKUJĄ.
    Chyba, że nalewka z wiśni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bezcenny efekt placebo :);)

    OdpowiedzUsuń