Jest taki park w centrum Wrocławia, w którym hortensje wywalczyły sobie szczególne traktowanie. Doświadczony i mądry ogrodnik zezwala im ścielić się gęsto wzdłuż alejek. Ma dobrą rękę do kwiatów. Widać to na każdym kroku.
Parkowi przywrócono styl i wizerunek sprzed siedemdziesięciu lat. Ustawiono ławki, przystrzyżono trawniki, wyczyszczono i uruchomiono kamienną fontannę, odmalowano kute, koronkowe ogrodzenie. Wyraźnie czuje się, że teren ma gospodarza.
Aby nadać mu charakter familiarny na jego główny placyk przywleczono starą karuzelę, która kręci się powoli, dzwoniąc dzwoneczkami. Pan bileciarz w chwilach przerwy ukręci cukrową watę i zagra na katarynce. W międzyczasie, ze sprawnością cyrkowego gimnastyka przemieszcza się z dziećmi przejętymi od rodziców i sadza je na grzbietach koni lub w zdobnych karetach. Bileciarz to człowiek orkiestra.
Ten pojedynek o uwagę i popularność wśród parkowych bywalców wygrywają jednak kwiaty. Bezsprzecznie! Choć Oliśka jest odmiennego zdania.
Związane z hortensjami wspomnienia z dzieciństwa przywodzą mi na myśl ogród sąsiadki mojego dziadka - mrukliwej, siwej kobiety, która, na pytanie o to, jak uzyskuje niebieski kolor tych kwiatów, odpowiadała zawsze: "to ługa... ługa po prostu." I choć stosowanie ługi do podlewania ogrodowych roślin wydawało mi się strasznie barbarzyńskie, to efekt tego zabiegu bardzo mi się podobał. Niebieskich hortensji nie miał nikt więcej na całym osiedlu.
Gdy więc wyszperałam tę tkaninę w moim ulubionym sklepie z materiałami, nie było dwóch zdań - trzeba było nabyć cały dostępny zapas. I to w obydwu dostępnych kolorach. Jest to doskonałej jakości bawełna o gęstym splocie i urzekającej jakości nadruku. Pięknie wygląda solo i w duecie. Nie jest egoistką - daje się łączyć z tkaninami jednobarwnymi w jednym z odcieni nadruku. Nie obrazi się również na towarzystwo drobnych paseczków i kratek w delikatnym odcieniu zieleni. Ten materiał to dobrze ułożona panna z pensji, która odebrała staranne wychowanie. Doskonała kandydatka na żonę - jest wielozadaniowa. Nie gniecie się łatwo i jest wygodna w pielęgnacji.
Świetnie nadaje się na obrusy, ładnie wygląda na poduszkach. Kuchenne drobiazgi (podkładki pod kubki, czapka na dzbanek i fartuchy) wykonałam na konkretne zlecenie do lawendowej kuchni. Pozostałości kolekcji powędrowały do sklepu na Allegro.
Gdy mam w rękach ten materiał, lubię wyobrażać sobie, że jego producent miał na myśli takie lub podobne jego zastosowanie. Mam nadzieję, że byłby zadowolony, widząc efekt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz