Dla porównania - w ostatnich dniach było odwrotnie. Znów niesubordynacja. Na dworze zawierucha, mgła i zimno, a w głowie kwieciście, pogodnie, romantycznie.
Przewrotna natura!
Podobno doskonały ogród bez róż jest ubogi i bez wyrazu. Dla mnie - miłośniczki wnętrz i stylizacji rodem z ubiegłych epok i nie-miejskich klimatów - bez róż nie poradzi sobie również żadne, szanujące się wnętrze.
Z tą tkaniną pracowałam już nie raz. Czysta bawełna, wyraźny równy splot, zdecydowany deseń. Och, jak ja to uwielbiam! Szyłam już z niej i poduchy, i nakrycia stołowe, etui chusteczkowe, zakładki do książek etc. Przeglądając moje archiwum zdjęciowe można by zbudować jej całkiem pokaźne CV.
Urok tej tkaniny trudno podważyć, choć jej obyczajowość pozostawia wiele do życzenia. Bardzo dobrze czuje się w osamotnieniu, ale nie pogardzi również towarzystwem pasków, kratek i tkanin jednolitych. Ciągnie z ich obecności wszystkie soki, aby na ich tle samolubnie zabłysnąć i z wirtuozerią samego Joshui Bella zagrać pierwsze skrzypce. Tak więc nieraz to, co w zwoju wygląda bardzo niepozornie, zdaje się szeptać: "nie przechodź obok mnie obojętnie, nie ignoruj, wykorzystaj mój potencjał." Można jej pozazdrościć takiego zdecydowania.
Pewnie, że nie musisz się poddawać " wiośnianym " nastrojom, ale życzę Ci tego romantyzmu i ciepła całe mnóstwo i z całego serca ... a może czas na majowe ciepłe, słoneczne i zielone uniesienia? Pozdrawiam :) Kolorowo tym razem
OdpowiedzUsuń