środa, 30 maja 2012

Jak co roku o tej porze...

... pojawia się w mojej okolicy coś, co rolnikom spędza sen z powiek i jest niewątpliwym powodem do bycia wytykanym palcami przez wioskowe przykłady gospodarności, a co nam jednocześnie otwiera niewyczerpane pokłady naszych westchnień, pochwał dla natury i   stanowi arenę dla inwencji fotograficznej, malarskiej i jakiej tam jeszcze. Potencjał każdego rodzaju talentu w takich okolicznościach przyrody zyskuje dodatkową parę skrzydeł, których próżno szukać na wypielęgnowanym, wzorcowym, zgodnym z europejskimi normami polu. I pomyśleć, że źródłem, a jednocześnie i ujściem tych sprzecznych uczuć jest chwast. 









A oto moje nieudolne naśladowanie natury:)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz