czwartek, 22 marca 2012

Architektoniczne "o jaaa cieeeeę"

Jestem naznaczona genetycznie architekturą. I miłością do niej.

Moi obydwoje rodzice i duża część rodziny w ten czy inny sposób są w architekturę i budownictwo zawodowo zaangażowani. Ja - tylko mentalnie i w zupełnie odmienny sposób. Mnie ta dziedzina interesuje jedynie od strony estetycznej i z rzadka również użytkowej. Zupełnie obojętne mi są techniczne, zawiłe zagadnienia, choć rozumiem pojęcia, które wymienia się przy stole.  

Moje upodobania biegną zwykle w kierunku przeciwnym niż powinny biec kierując się rozsądkiem. Siatkówka w moim oku jest najbardziej wrażliwa na odpadający tynk, przebarwienia na elewacji i wypaczone okna. Lubię obiekty niedoskonałe i takie, o których można powiedzieć, że zjada je czas. Przedkładam dziurę w ścianie nad  wypieszczoną do bólu elewację z mineralnym tynkiem, omszały murek nad podmurówkę z superdrogiej klinkierówki i odlatujący kit okienny nad czterokomorowe profile z PCV w śnieżnej bieli.

Ale zdarza się, że mijam obiekt nowo postawiony, nowoczesny, niewyszukany  i minimalistyczny w formie, na widok którego przystanę i pomyślę "o, jaaaa cię!"




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz