Odkryłam w sobie swoiste podobieństwo do Paulo Coehlo.
On nie potrafi pisać, a ja nie potrafię fotografować. Obydwoje jednak uwielbiamy robić to, w czym nie jesteśmy dobrzy.
Dzisiejsze zdjęcia to obiekt, który mijam codziennie odwożąc Oliśkę do szkoły - fragment przejścia podziemnego pod torami kolejowymi. Konstrukcja straszy powybijanymi szybami, wszechobecną rdzą i smrodem uryny. Ma jednak w sobie coś malowniczego - zwłaszcza w słoneczne popołudnie.
Pamiętam jego lepsze czasy, kiedy można było przebiec dołem słysząc nad sobą stukot kół pociągu. Szkoda, że tak niszczeje.
OdpowiedzUsuńDana? Powiedz mi jeszcze, że mieszkasz w Świdnicy:)
OdpowiedzUsuńSpędziłam w Świdnicy szczęśliwe lata dzieciństwa, dorastania, młodości... tu mój rodzinny dom (niestety już tylko z Mamą), moje wspomnienia, moi serdeczni sprawdzeni przyjaciele, z którymi zjadłam beczkę soli i z którymi nadal utrzymuję bliski kontakt.
OdpowiedzUsuńCzuję wielki sentyment do tego miasta i bardzo mnie cieszą wszelkie pozytywne w nim zmiany :))
To może odwiedzisz mnie kiedyś przy okazji wizyty u mamy? Ucieszę się:)
OdpowiedzUsuńz przyjemnością :)
OdpowiedzUsuń