Przeczytałam gdzieś ostatnio takie zdanie:
"Licho nie śpi... z byle kim."
I jak sobie pomyślę o sobie w kontekście tego cytatu, to nie wiem, czy cieszyć się, czy płakać.
Bo lichu śpi się ze mną koncertowo. Czyli, że jakaś tam nobilitacja jest i pewnie muszę być, kurna (!) dobra w te klocki, skoro od tylu lat licho ani myśli rozstać się z moim wyrkiem. Tylko czy ja je tu zapraszałam? Mać!
___________
P.s. Tekst (w zasadzie tekścik) początkowo wyrzuciłam, jako ten niepoprawny politycznie (bo istnieje takie ryzyko, że przeczyta to moja mama, albo ktoś - no wiecie), ale niech się dzieje. Dla Hanki wraca. I dla tych, którzy dziś tym nagłym zniknięciem poczuli się wpuszczeni w maliny. Bo gdzie maliny o tej porze?...
Ale to co? Przeredagowałaś ten tekst i umieściłaś go tutaj w grzeczniejszej formie? Też zaglądałam i dziwiłam się czemu go nie ma a teraz kiedy jest dziwię się jeszcze bardziej bo przecież nie ma w nim absolutnie niczego złego?
OdpowiedzUsuńU mnie licho śpi na wycieraczce.
Z łóżka wyrzuciłam.
No, wiesz, Harriet, bo oprócz tego, że się prowadzam z lichem o wątłej reputacji, to jeszcze tę zdzirę autocenzurę mam na utrzymaniu. I oczywiście żadne z nich nie pyta mnie o zdanie. Taka karma :)
UsuńZdanie świetne.
OdpowiedzUsuńJa też - co zajrzałam, żeby to ,,dobre na motto" podejrzeć- to nie nic nie ma...
I również nie widzę nic niewłaściwego w tym (przynajmniej) tekście.
Pozdrawiam
Pani Beato, bo to zostało trochę ocenzurowane. Ze szkodą dla tekstu zapewne :))
Usuń