Rzadko w życiu coś wygrywam. Ale jeśli już się to zdarzy, to jest to coś cudownego, coś, co zablokuje mi oddech na pół minuty. Na dłużej nie, no bo wiecie...
Tak jak w tym przypadku.
Napisałam recenzję, wysłałam, no i proszę. Spodobała się. Lecę na tydzień na Florydę. Pomyślałby to kto?
Teraz to już vouczer podróżny od National G. mam jakby awansem - dzięki prawu serii. Bo prawo serii jest faktem, czyż nie? Są na to dowody!
Teraz mam cztery miesiące, żeby nauczyć się angielskiego w stopniu pozwalającym mi na dotarcie z lotniska do hotelu. Potem jakoś to be. Ktoś pomoże?
Czy to nie aby Prima Aprilis..? Jeśli nie , to gratuluję :)
OdpowiedzUsuńNo bez jaj(patrz -żadnych facetów)! To ja lecę z Tobą, Siostra!
OdpowiedzUsuńHihi! Wizę załatwimy po powrocie ;)
OdpowiedzUsuńMy tu na wiosnę czekamy...a Ty lecisz od razu w środek lata...zazdroszczę...
OdpowiedzUsuńGratulacje!
..Chyba że to faktycznie żart...
A ja w angielskim nie pomogę. Z zazdrości i zawiści. No a najbardziej dlatego że sama nie wiele umiem. Ale fajnie z tym wyjazdem! Floryda. Oby to nie był żart.
OdpowiedzUsuńHmm... z gratulacjami wstrzymam się do jutra, bo newsy primaaprilisowe często zapędzają nas w kozi róg ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję!!! i szkoda by było aby to był żart...
OdpowiedzUsuń