Gdy byłam dzieckiem, jesień kojarzyła mi się tylko dobrze - z zapachem nowych książek, świeżymi flamastrami, które jeszcze nie zgrzytały przy pisaniu i giełdą wakacyjnych wspomnień wykrzykiwanych w pośpiechu na przerwie między jedną lekcją a drugą. Zmieniająca się pogoda zdawała się nie przeszkadzać w podwórkowych zabawach, poza tym, że trzeba było coraz wcześniej z boiska wracać do domu.
Teraz moje jesienne wspomnienia odnoszą się raczej do zmysłów. Dotyczą rzeczy może mniej spektakularnych, za to dają tę pociechę, że są powtarzalne.
Co roku ten sam zestaw smaków, aromatów i kolorów. Ta sama zupa dyniowa, placek ze śliwkami na wyprawę, powidła z jabłek, zapach grzybów, butwiejących liści i jesiennych ognisk. Te same pobłyski pajęczych nici na ścierniskach, warkocze suchej trawy ścielące się po ścieżkach, ten sam festiwal kolorów w Rudawach i Górach Sowich. Rytualne czytanie lasu na podstawie przebarwień liści. Znajoma pieszczota niskiego słońca na plecach podczas pikniku na polanie. Jednakowy zgrzyt kamieni na ścieżce pod twardymi bieżnikami traperskich butów. Ta ospałość i zapomnienie w zamokniętych kurortach. Przyciszone rozmowy w pochyleniu przy kameralnych stolikach.
Ten sam smak buczynowych orzechów i ta sama obojętność na fakt, że są ciężkostrawne.
Przewidywalne dyskusje, czy można wydłużyć szlak, bo przecież trzeba zejść w dolinę zanim ostatecznie się ściemni. Wyścig roślin po ostatnie w sezonie słońce.
Lubię tę powtarzalność - tę sekwencję doznań i przyzwyczajeń, które z biegiem lat zyskują rangę drobnych rytuałów. Mogę się jej trzymać...
Śliczne zdjęcia, Beatko. JK
OdpowiedzUsuńCykliczność jest częścią nas. Ta naturalna, zwyczajowa oraz wynikająca z osobistych przyzwyczajeń. Daj nam to poczucie bezpieczeństwa, czekania na coś co jest przyjemne i na pewno nadejdzie. Czasmi widzimy to dopiero gdy tracimy mozliwość odbywania tych rytuałów, nie ma już przy nas ludzi z którymi to przeżywaliśmy. Pozostają nam tylko pory roku.
OdpowiedzUsuńPogoda w przeciwieństwie do ludzi nigdy nie zawodzi. Ludzie są koniunkturalni.
OdpowiedzUsuńPogoda też zawodzi :). Ale na to jaka jest nie mamy wpływu. A na ludzi? Często to my naszym postępowaniem możemy zdecydować o tym czy "są". Jesteśmy kowalami własnego losu.
OdpowiedzUsuńkowale to są w kużni ... a życie to zbitek zdarzeń, afektów, ludzi i sytuacji .... pozornie tylko decydujemy o naszym losie
OdpowiedzUsuń