Gdy trafia się dobry tekst, to od razu wydaje nam się, że napisali go Osiecka albo Młynarski. A tu tymczasem objawiła nam się dawno temu Magda Czapińska. Zapomniana już nieco. Do mojego serca weszła cichaczem, bez zgiełku, bez stukania obcasami i błyskania fleszem. Po latach podśpiewywania sobie w myślach jej piosenek, znanych nie wiadomo skąd, z odsieczą przyszła Dorota Osińska - z jasnym, słonecznym głosem, w którym uśmiech dźwięczy w każdej nucie.
Hmmm, uwielbiam...
Zwłaszcza wtedy, gdy nie mogę się wygrzebać spod zleceń, chora ręka nie ułatwia sprawy; w perspektywie wizyta ukochanej siostry, pieczenie szarlotki, smutna wizyta na cmentarzu, smutne spotkanie z byłą rodziną i w ogóle splin.
Koniecznie muszę sobie znaleźć dodatkowe zajęcie, które zawali mnie obowiązkami do tego stopnia, że nie będę mieć czasu na ten smutek. Do jutra coś wymyślę. A tymczasem o jakieś słońce poproszę, bo...
ja przecież chodzę na baterie słoneczne:)
Piękny tytuł :) A z tymi bateriami słonecznymi mam tak samo ;)
OdpowiedzUsuńczasami sami tworzymy smutek ... bywamy też jego przyczyną... i spoglądamy na jego skutki
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=Rya66oRIjBQ