piątek, 15 marca 2013

Wewnętrzny bałagan

A ona mi mówi dziś:
"Powinnaś ujednolicić ofertę w sklepie. Stać cię na to, aby pozostać wierną temu, co wychodzi ci najlepiej."
W domyśle chodziło o styl angielski, francuski,  shabby chic, czy jak go tam jeszcze nazwać. Czyli że kwiaty, paski, kropki, pastelowe lny, delikatne, romantyczne patchworki  i w ogóle.
No to ja się zastanawiam, czy mnie rzeczywiście stać na to, aby zrezygnować  klientów, którzy chcą mieć w domu orientalnie, albo nowocześnie, albo w stylu techno, albo minimalistycznie. Bo niby tych jest znacznie mniej, to jednak są i przynoszą jakiś tam dochód. Na waciki wystarcza.
Ale ona, aby podeprzeć swoje wcześniejsze wywody, dołożyła:
"Masz w sobie bałagan. Jeśli się wewnętrznie nie uporządkujesz, w życiu nikogo nie poznasz. Nawet nie masz co o tym myśleć."

No to ja się pytam, czy ja muszę? Czy ja o tym myślę? Czy ja to planuję? Czy mi jest źle? I czy ja tęsknię za tym, aby zbierać za kimś czyjeś skarpetki, i  za tym, aby czyjeś maszynki do golenia stały obok mojej szczoteczki do zębów?

Póki co,  poddaję swoje łydki obróbce skrawaniem przy pomocy moich własnych maszynek, które zakupuję sobie pod kolor ręczników. I papier toaletowy kupuję pod kolor ręczników. I mydło.
Więc kto tu jest nieuporządkowany wewnętrznie?
Jaaa???

Ale na wszelki wypadek, gdyby mi się jednak przyszło w ciągu najbliższych paru lat wyprzeć tego, co dwa zdania temu napisałam, i gdybym jednak musiała przyznać, że jednak za tym tęsknię, albo co gorsze - że chcę, szyję dziś znowu to, co powinno (według niej) zapełniać moje półki sklepowe.








4 komentarze:

  1. Ja pozostaję w związku jedynie słusznym... ekhm... jednakowoż, pomimo wielu zalet bycia w tymże, zazdraszczam niekiedy jednostkom występującym w przyrodzie solo. Bo ja też czasem chciałabym mieć przydasie nie wymieszane z przydasiami bałaganiarskiego współlokatora i jak sobie posprzątam to się przez chwilę tym porządkiem nacieszyć i tak dalej... Wszystko ma swoje dobre i złe strony. Szukać zaś na siłę nie ma sensu, szczęście przychodzi samo wtedy, kiedy się go najmniej spodziewamy :) Zawodowo zaś - w pracy mam to samo, czasem trzeba się nagiąć do wymagań rynku, czyli odwalać chałturę. Takie życie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja bym odpowiedziała,że to tak celowo, bo ty jesteś nastawiona na wielu partnerów, żeby życie było kolorowe- jeden spokojny i elegancki-romantyk, , jeden w stylu minimalistycznym, przy którym będziesz płaciła rachunek za kawę w kafejce, jeszcze jakiś Latynos z gorącą krwią, albo lepiej buddysta , który zapali ci kadzidełka i pojmie na orientalnych wzorkach ;0). A tak naprawdę, to niestety trzeba się dostosowywać, do klientów czasami także.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tam! ludzie zawsze będą gadać i porządkować nas. Znam to z własnego doświadczenia. A niech oni najpierw zajrzą w swój nieuporządkowany śmietnik.Ja też cenię mój uporządkowany świat po swojemu bo i więcej miejsca na półeczce w łazience na buteleczki perfum :-).

    OdpowiedzUsuń
  4. Odrobina nieporządku jest jak pieprz w potrawie.. jeden lubi a drugiego pali ;p moim zdaniem nuda jest najgorsza ;p
    A poduszki przepiękne ;*

    OdpowiedzUsuń