Dzisiaj jednak zaczęły się wakacje. Obrazu wojennych zgliszcz w mieniu i umyśle nie będę w niczyjej wyobraźni przywoływać. Dziś zaczyna się beztroska, lenistwo i folgowanie. Przynajmniej dla niektórych.
Dlatego dziś ważko, co w moim mniemaniu, wcale nie znaczy nieciekawie.
Na ten teledysk natknęłam się na początku 2009 roku, kiedy klip miał jeszcze niespełna 10000 odsłon. Dziś (w momencie, gdy to piszę) ma ich prawie 23 miliony. Ta liczba robi wrażenie.
Od początku porwała mnie lekkość i niekonwencjonalność zarówno muzyki, jak i samego filmu.
Zachęcam, aby go obejrzeć do końca.
Film został nakręcony metodą poklatkową, przy użyciu niewielkich środków, z zaangażowaniem nieprzerośniętej ekipy artystów. Zdjęcia trwały 48 godzin. Po emisji klipu w internecie ekipa rozpoczęła maraton festiwalowych pokazów różnej maści. Liczba i różnorodność nagród, jakie twórcy otrzymali w ciągu następnych lat, przyprawia o zawrót głowy. Teledysk uhonorowany został również na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Animowanych w Poznaniu w 2010 r., co mnie szczególnie z niezrozumiałych dla mnie samej powodów ucieszyło.
Szczegóły zza kulis obejrzeć można tutaj. Po obejrzeniu tego materiału nie wiem, co jest bardziej interesujące: sam teledysk, czy historia jego powstawania.
Szczególnie ujęła mnie inicjatywa, na którą wpadli sami artyści - z ponad 2000 zdjęć zrobili ofertę sprzedażową. Na stronie można zakupić więc unikatowe (bo każdą fotografię można zakupić tylko raz) ujęcie z planu. Marzę sobie, że może kiedyś jedno z nich zawiśnie na ścianie nad moja kanapą. A w piętrzeniu przed sobą marzeń jestem przecież stachanowską przodowniczką:)
Arrivederci...
Supeeer. Dzięki:)
OdpowiedzUsuńA za co "dzięki"?
UsuńNo, za link, jak mniemam:)
UsuńModerator wkroczył? :)
UsuńA pamiętasz parodię teledysku? To byli ci sami twórcy?
OdpowiedzUsuńŁadne zdjęcie ;)
No pewnie, że pamiętam:
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=rvp7PgWGQzA&feature=related
Ha, ha... moderator:) A te podwiązki to Twoje, Beti?
OdpowiedzUsuńChciałam, żeby było bardzo "her" i bardzo "elegance". Tylko z tym "morning" nie bardzo potrafiłam się wstrzelić. Co do reszty... nie wiem, kto pyta.
OdpowiedzUsuńTo ekscytujące. To bardzo.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń