niedziela, 26 sierpnia 2012

I ty, Brutusie...

Mama przedwczoraj do mnie powiedziała na powitanie:
"Hejka. Ale się fajnie dziś zrobiłaś."

No, gdyby to była przyjaciółka z tych, co to nie od serca, a z którą rywalizuję o jednego faceta, to rozumiałabym. Ale mama? Rodzona?  Tak bezinteresownie "Zrobiłaś się?"
Nie żadne tam "świetnie dziś wyglądasz", tylko "fajnie się zrobiłaś"?
Ja wiem, że ja już target cera dojrzała jestem i menopauza depcze mi po piętach, ale takie coś?

Swoją drogą jej uwaga taka do końca wyssana w palca nie jest i coś mi mówi, że nikt inny nie zna mnie tak dobrze, jak własna matka. Są dziewczyny, które wyglądają pięknie o każdej porze dnia i nocy.  Nawet zaraz po tym, jak wstaną z łóżka. Na mój wizerunek zaraz po przebudzeniu, pozwólcie, że spuszczę kurtynę milczenia. Te najbardziej szczęśliwe (jak dajmy na to taka Natasza Urbańska*) kwitnąco wyglądają  nawet w centrum wojennej zawieruchy, gdy granaty rozrywają ciała towarzyszy broni i sypią ziemią na dwadzieścia metrów w górę. Jak to jest, że ona potrafi, a ja nie. Ja się muszę "zrobić", żeby wyglądać. Moja kosmetyczka pęka w szwach, mam w niej wszystkie cuda kosmetycznej techniki, a i tak po ich użyciu mam wrażenie, że producent mnie oszukał. Bo nie mam takich rzęs, jak modelka na reklamie, ani takiej gładkiej cery. Grunt tracę pod nogami, gdy mi się zapodzieje fluid.  Bez drgnięcia powieki wydam cztery dychy na róż do policzków, ale drgawek ta sama powieka dostaje, jak widzę cenę na najnowszej książce Irvinga. "Co??? Tak drogo?" - odbija mi się echem po czaszce i odkładam książkę na półkę, bo wiem, że za miesiąc tę samą lekturę kupię za pół ceny na allegro (sorry, panie Irving!).

Pamiętam, gdy mój tato, przy okazji wizyty w moim akademiku, dokonał pobieżnej inwentaryzacji mojej półeczki z kosmetykami i skwitował: "Wiesz, ciebie po  śmierci robale nie tkną przez najbliższe pięćdziesiąt lat. Kto to widział mieć  osobny krem do każdej części ciała?"

Zdaje się, że cała moja rodzina się sprzysięgła po jednej stronie frontu. Dobrze, że mam jeszcze siostrę, która powie czasem: "No co ty, my to fajne babki jesteśmy."

No, nikt nie mówił, że bycie kobietą to łatwa rzecz. Cały czas nie chce mi wyjść z głowy ta Urbańska. I inne dziewczyny, które to samym błyszczykiem obejść się mogą i chwatit. A ja muszę się ZROBIĆ!! Niech ktoś mi poleci jakiegoś terapeutę...

___________
* To w "Bitwie warszawskiej" ona taka piękna jest, rzecz jasna. Jeśli miałabym już znaleźć powód, dla którego warto było obejrzeć ten film, to byłaby to właśnie scena, w której Urbańska żadnym kulom się nie kłania.  A kule świszczą niebezpiecznie blisko. No, bajka:)


(Zdjęcie pochodzi ze strony warszawa.gazeta.pl)

1 komentarz:

  1. Dawno tak się nie ubawiłam czytając. Masz lekkie pióro :):):)

    OdpowiedzUsuń