Odkąd można o mnie powiedzieć, że "zrobiłam" 700 km rowerem na wschód - cały czas pod wiatr (!!!), a przecież powszechnie wiadomo, że u nas podobno dominują wiatry zachodnie - żadne krzyki i płacze nie przekonają mnie, że białe jest białe, a czarne jest czarne.*
No bo gdzie te wiatry zachodnie? No gdzie? Zawieszone na czas mojej kanikuły? Gdy się na ten fakt - bolesny i uciążliwy - poskarżyłam, usłyszałam pytanie: "A może wy na Berlin jedziecie?" Sama już zwątpiłam w pewnym momencie, czy my aby nie na Berlin.
Tak więc nic w tych czasach jednoznaczne nie jest. Demagogia goni demagogię, a propaganda - propagandę. Wbrew własnemu sumieniu, ale za to z duchem tej tendencji wykonałam więc dziś kilka wieszaków. Pachnących - a jakże!
Na pierwszym zdjęciu białe ramiączka (jak to się mówi w Poznańskiem) w niebieskie paski,
a na drugim podobne - niebieskie, ale za to w białe paski.
O gustach się nie dyskutuje. Z kolorami też nigdy nic nie wiadomo.
Jedna wersja powstała z myślą o mężczyznach, a druga bardziej spodoba się kobietom. Albo odwrotnie. Z resztą jakie to ma znaczenie? :))
Pozdrawiam wieczornie i radiowo-trójkowo
B.
_______
* W pierwszym odruchu miałam napisać, czyją wypowiedź ja właśnie parafrazuję. Ale potem pomyślałam sobie: "No, bez przesady" :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz