poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Koleżeńska lekcja PDŻ

Dostałam wczoraj taki oto list na skrzynkę mailową*:
"Droga Pani Beato. Od czterech miesięcy rozpoczynamy z żoną nasz dzień od czytania nowych wpisów na Pani blogu. Ja czytam głównie te z etykietą "rozmyślam", albo "cytuję", albo "czytam". Żona zaś rajcuje się wpisami z serii "szyję" i "gotuję". Jak więc widać, podział ról w domu mamy jasno sprecyzowany. Ale ponieważ to ja zarabiam na dom, to całą tę działalność pod hasłem "szyję" może sobie Pani darować na korzyść działalności "myślę". Pozdrawiam Marcin." (poprawiłam trzy błędy ortograficzne i dołożyłam swoją interpunkcję i jedno słowo "albo". Autora za to przepraszam).

No to ja na takie dictum nie mogłam zostać obojętna. Bo po pierwsze, gdyby nie kuchnia Pańskiej żony, Panie Szanowny, z pewnością nie przeżyłby Pan dłużej niż tydzień. A gdyby nie jej manualne uzdolnienia i chęci, Pana mieszkanie byłoby zimne, jak mina Nelly Rokity po zwróceniu jej uwagi, że popełniła jakieś obyczajowe faux pas. Proszę więc mi tu poczynań i zamiłowań Pańskiej żony nie deprecjonować, bo usposobienie wojującej feministki mi się zaraz uaktywni.
Po drugie, ja szyć bardzo lubię, choć może nieszczególnie umiem.  A ponieważ zwykłam robić to co lubię i dzielić się  efektem tego lubienia  z niemowlęcym wprost entuzjazmem, to robię to takowoż (boże, co za okropne słowo  to "takowoż").

Ale ponieważ od tygodnia nie uszyłam nic, czego bym już tu nie prezentowała, bo zamówienia mam wciąż standardowo-nudno-jednorodne, więc w kategorii "szycie" nie mam nic do powiedzenia. A że w stanie takiego blogowego uzależnienia, jakie mną znowu zawładnęło, pisać się chce - to dziś nagnę się (wyczuwa Pan zapewne teraz tę nutkę kokieterii przy słowie "nagnę"?!) i zamieszczę post z serii "Rozmyślam". W zasadzie powinnam chyba dodać nową kategorię "Rozmawiam" dla postów, w jakim się tu zaraz rozwinę, ale nie wiem, czy dodatkowe uszczegółowienie tematyki odbyłoby się jeszcze na moją korzyść, czy byłby to już może krok w kierunku tematycznej hiperdokładności. Wszak nadgorliwość gorsza od faszyzmu - jak mawiają niektórzy (Co to tak naprawdę znaczy? Do dziś się zastanawiam). Frazes to przestarzały i niemodny, ale jakże aktualny.

No więc dziś znowu fragment wyjętej z kontekstu (i mocno wyedytowanej dla uwydatnienia tego, co najbardziej istotne było) rozmowy z kolegą Jackiem (miej mnie w opiece, Mateńko Przenajświętsza, jeśli kolega Jacek kiedykolwiek odkryje tego pożal-się-boże bloga. Skończą się rozmówki przy ekranie, a  wtedy to żegnajcie tematy na posty!).

Zaczęło się od niewinnego:

J:  Halu, halu, dziewczynko! Co tam u Ciebie?
B: A nic, czytam sobie.
J: A co czytasz?
B: "Rioja dla matadora." Kryminał taki, w sam raz na wakacje. Na razie coś mało trupów, ale zostało mi jeszcze 200 stron, to akcja może się wkrótce rozwinie.

Potem musiałam mu wytłumaczyć, co to ta "rioja" jest. Nie obyło się bez paru zdań z deprecjonowaniem męskiej płci  i powoływaniem się na szowinizm wszelakiej maści w tle, więc Wam oszczędzę.

J: Ja tam się nie znam. Matadorem nie jestem.
B: A ja myślałam, że każdy facet to albo matador, albo góral.
J: O matko! Aż taka rozpiętość?  A to z doświadczenia czy z podejrzenia?

Dalszy fragment to trzeba pominąć ze względu na słownictwo i dalszą część dyskryminowania, a także  dyskusji na temat przedmiotowego traktowania, które jednak pozostały - zgodnie z moją intencją - potraktowane jako żarty, bo odzywamy się do siebie w dalszym ciągu. Ale potem nastąpiła nagła zmiana tematu:

B: Bo ja na takim fajnym  koncercie byłam. Górali z Osetii się naoglądałam. Tak mi się temperament przy tych chołupcach rozbuchał, że jeszcze się taki Bohun nie urodził, co by mi go był w stanie teraz utemperować.
J: Oooo - nie mów hop:) Nie to, żebym się chwalił, ale ty nie doceniasz wszystkich Bohunów świata.

Potem wstawił mi kilka znaczków w stylu ":)", na co ja mu odpowiedziałam również kilkakrotnie ":)", na co on z kolei się naprawdę wkurzył i powiedział:

J: No dobra, dziewczynko. Gardzisz mym towarzystwem, to idę spać.  - Po czym, na słowa protestu, że "jak to? ja gardzę?" itd., dodał: - Bo ciągnę Cię za język, a Ty nic.
B: Jeśli tę serię emotikonek nazywasz ciągnięciem za język, to daleko Ci do Bohuna. - wypaliłam z grubej rury.
J: Myślisz, że Bohun fejsbukował z dziewojami? Hehehe, to śmiała teoria jest. Ja myślę, że on je bezpośrednio i osobiście  brzuchacił w czworakach:)
B: No życzyłabym sobie... Znaczy takiego Bohuna na fejsie bym sobie życzyła. Nie w czworakach.
J: Noooo właśnie. To jest wyznacznik naszych czasów: fejs zamiast czworaków. Ja zdecydowanie wolałbym czworaki...:)
B: A ja tradycjonalistką jestem i konserwą. Najpierw muszę kogoś poznać, cztery lata z nim chodzić, zanim w te czworaki na całego:)
J:  No i Ty o Bohunie myślisz???? Albo o torreadorze??? Błagam Cię... oni się nie całują z dziewczynami, bo potem to jeszcze musieliby z nimi gadać... A Ty o latach chodzenia myślisz... Mylisz, kochana, systemy walutowe.

No i jeszcze tak długo się znęcał. No, bardzo długo, ale przynudzałabym jeszcze bardziej, gdybym tu chciała tak dokładnie wszystko i z należytą pieczołowitością.

Na koniec tylko dodam, że podsumował mnie tak:

J: Wiesz, Bet, Ty to na Polaka jesteś skazana jednak.

 _______
*Uprzedzając ewentualne pytania odnośnie korespondencji z czytelnikami: oczywiście, że dostaję również maile albo komentarze typu: "Aaa weź skończ". W końcu kto sieje wiatr, zbiera burze.  Gdy to jednak następuje, spuszczam pokornie oczy, jest mi przykro jak cholera, ale cytować tu tego nie będę. Co nie znaczy, że nie biorę pod uwagę tych krytycznych uwag. Oczywiście, że biorę:)  Tak więc jakby co, to walcie śmiało.

24 komentarze:

  1. Haha! Polak do usług się zgłasza na ochotnika:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz nie ma pod wpisem zdjęcia. Za pozwoleniem. Stały czytelnik.

    OdpowiedzUsuń
  3. Buahaha! Fajnie się czytało :D Idę sprawdzić, czy mój to matador, czy raczej rodzimy góral, heeej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. :))))
    A
    Gal Anonim No.1: Oferty tylko ze zdjęciem i wyciągiem z trzech ostatnich miesięcy z konta, ew. z ostatnim odcinkiem emerytury poproszę:)
    Gal Anonim No.2: Nie zauważyłam. Przepraszam. Poprawię się. Fajnie, że jesteś "wierny".
    Kasiu: Daj znać, jak Ci poszedł patrol w terenie domowym, bo ciekawa jestem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzi na to, że mieszanka - trochę grubo ciosanego górala z fantazją matadora, podszyty nutką romantyzmu (czasami - jak się przypomni, że coś takiego istnieje!). Ale ja nie lepsza jestem - kura domowa wiecznie obrana nitkami, wieczorem mieszanka wampa z koteczkiem ;), a przynajmniej takie mam zamierzenia, hihi :) Ot, i życie ;)

      Usuń
  5. A ja w tym widzę zakłamanie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bo znam ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to widzę, że prowadzimy wyrównaną grę. Ty znasz mnie, ja nie znam Ciebie. Ty Anonimus, ja jawna. Ty coś wiesz, ale nie powiesz. Ja się pewnie powinnam tym przejąć, że Ty coś tam wiesz, a ja bym nie chciała, żeby to wyszło. O rany. IV RP mi się znowu śni:)

      Usuń
  7. No i dostało się innemu. Są osoby które znają nasz awers - czyli to co chcemy by było widoczne - i rewers - to co ukrywamy. Jak coś pojawia się publicznie to jest publiczne. Tego się boimy?
    ps.
    Naprawdę podziwiam twój sposób wyrażania myśli słowem pisanym. I to jest szczere.
    I z komentarzami mogę się zgadzać lub nie. Tak jak są osoby które znają "rewers jak i awers", one mogą też komentować.
    Pan T

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie mam nic przeciw komentowaniu. Nawet to sobie cenię, bo to ożywia dyskusję. Sama też chętnie chwalę cudze, ale też i krytykuję. Jednak gdy krytykuję, nie boję się pod tym podpisać. A już na pewno nie wpadłabym na to, aby pomawiać kogoś o manipulację, robiąc to z ukrycia. Na zasadzie: "a ja coś wiem, ale nie powiem". Nic, tylko pogratulować odwagi:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Więc "walę śmiało" - dużo tu feministycznego pisania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to się akurat zgadza. Nie potrafię nakazać głowie, żeby myślała po męsku. Czyli głowa też ma płeć. Czasem mi to przeszkadza. Innym razem znowu przynosi przyjemność. Ale na co dzień cieszy mnie fakt, że jest świat męski i żeński. I nie twierdzę, że jest to jedynie źródło kłopotów.

      Usuń
    2. Ale to nie zarzut negatywny ... to fakt płciowy

      Usuń
    3. :) To tym bardziej się cieszę, że się na siłę nie podlizywałam:)

      Usuń
    4. Niech żyje subtelność babskiego sarkazmu ... na przekór samczym utyskiwaniom :)

      Usuń
  10. Pan T to teraz anonim?
    Dużo w tym feministycznej demagogi. Łatwo jest usunąć to co nie pomyśli moderatora, bo to łatwe. Takie idealne, maltretowane, bez winy ... a drugi koniec ludzkości - czekający na usługi "naszych kucht", leniwce w postaci homo sapiens, wąchacze skarpet. O nie. Ja leniwce widzę w całym stadzie kobiet czekających na gotowy obiad, wykonane zakupy, zrobione pranie. Tak to robią pieknisie jak i brzydale (czyli faceci). Czekacie na matadorów i Bohunów. A gdzie nasze piękne Carmen i rezolutne Baśki Jeziorkowskie (a ile niewiast wie kto to jest?) Też wolimy poczekać na uczucie a brzuchacimy się z "przypadkami".
    ps. popieram tego kto sprowokował ten wpis (vide. pierwszy akapit)
    pozostający w duchu równości (czyli każdy ma obowiązki i prawa)
    pan T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samczy utyskiwaczu ... wiemy kto to Baśka Wołodyjowska ... może ona Ci upierze i ugotuje , bo piękna Carmen będzie u kosmetyczki
      z pozdrowieniami ponad podziałami płci :)

      Usuń
    2. Pan T. nie jest tu przeze mnie tu edytowany, moderowany ani temu podobne. Nie mogę brać odpowiedzialności za to, że niektórzy komentujący są zbyt leniwi, aby założyć profil na Google i składać komentarz pokazując twarz. Albo może nie wiedzą jak to się robi?!
      A Carmenki i Baśki gdzie? No jak to gdzie? Tutaj przecież:)

      Usuń
  11. Kobiecy sarkazm rośnie w siłę tylko i wyłącznie wtedy, gdy męski ród słaby, zakompleksiony, po kątach się chowa i przyłbicy nawet nie ma odwagi odsłonić, tylko zza pleców jakimiś niejasnymi ciosami wali.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wybieracie łatwiznę - każdy kto ma kompleksy, twierdzi, że druga strona jest słaba. Powody mogą być różne (płeć, religia, rasa).
    Moim zdaniem nie ma podziału ról, pomagania. Facet który sprząta nie pomaga - on robi to co należy do niego!!!!!! Ugotowany obiad smakujący rodzinie jest dobry w wykonaniu kobiety jak i mężczyzny. A wy czekacie na Bohunów nie dając nic w zamian tym z którymi jesteście. Baśka czekała (a jak taka dobra jesteś w Trylogii to kto twierdził, że jest wujem Luśni!) na Michała, ale i szabelką obracała. Jest równość? Jest.
    Ci którzy chcą wam dać właśnie to mogą powiedzieć - DOSYĆ! I tak mówią.
    Ave Cezar Ave Lukrecja Borgio (może źle skończyli ale jak korzystali z życia)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany! Mężczyzno, a skąd żeś się urwał taki znerwicowany. Na tym blogu się żartuje. Nikt nikogo nie chce obrażać, ani nikt nie chce się obrażać na nikogo. Nawet jeśli się coś ostrzejszego i groźnie brzmiącego wypowie, to daje się to "coś" w cudzysłów, lub puszcza się oko. Żartuje się z rzeczy ważnych i błahych. Z różnicy płci i różnicy wzrostu. Jutro i za miesiąc też będzie się tu żartowało z różnych rzeczy i jeżeli nie nabierzesz zdolności traktowania tego wszystkiego z dystansem, kłopoty z erekcją będą najmniejszym problemem w Twoim życiu.
      I nie buduj mi tu swojej miernej przewagi popisując się znajomością "Trylogii", bo to naprawdę śmiechu warta przewaga. Być może Twoja jedyna, skoro TĄ szabelką tak ochoczo tu wymachujesz. Uśmiechnij się, chłopcze i daj sobie na luz. Może jutro znajdziesz tu przepis na sałatkę z pasternaka:)

      Usuń
  13. A cóż Ci wachmistrz Zydor uczynił Rycerzu, nie stresuj się :)
    Przytul się do swojej Białogłowy i wrzuć na luz :)
    czasami wojny damsko - męskie cichną :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dystans do siebie mam. Ale obserwuję, jak to wygląda w realu. Oczywiście spotkam się jedynie z tym co było w poprzednich wpisach. Ale zalecam uważną lekturę wcześniejszych tematów na tym blogu i innych także. Gdy pojawia się coś antykobiecego to "larum grają" (i znowu popis :)) - męski szowinizm w rozkwicie! Nawet gdy to jest żart. Tu wam drogie niewiasty brakuje dystansu. A gdy to zmierza w stronę przeciwną - to wtedy to tylko ironia, a osoba traktująca to z powagą (oczywiście facet - bo komentarz kobiety jedynie potwierdza to co było napisane) to zakompleksiony dupek.
    I cały szacunek dla Pana który był pretekstem tego wpisu - pracuje na rodzinę. Chwała. A może też prasuje, gotuje... Tak to jego powinności. A gdy to kobieta jest tym głównym źródłem dochodów. O tak - ona może olać wszystko pozostałe. Bo jest "wolna i nowoczesna". Nie, jest żałosna jak każdy kto skupia się jedynie na swoich dokonaniach.
    Kocham Kobiety - te inteligentne bo z ich ust krytyka może być przyjemnością. :)
    ps. Szanuję to co piszecie, bo to wasze poglądy. Ale niech nie piszą o sprawach moralnych osoby które same nie wiedzą co znaczy moralność a potrafią jedynie widzieć czubek własnego nosa i "mordować" życie innych.

    OdpowiedzUsuń