Jest zdrowo po północy, a ja zastanawiam się, czy gdybym Oliśkę zaczęła uczyć fińskiego, nie odniosłabym większych sukcesów, niż z nauką rodzimej mowy. Bo na tym polu mamy coś ostatnio same porażki.
Na warsztat wzięłyśmy chwilowo przypadki. Znaczy, że deklinację rzeczownika. Pamiętacie: mianownik, dopełniacz itd.
Ortografię - myślałam przez moment - mamy z głowy. Kryzys zażegnany. Ćwiczyłyśmy ostatnimi dniami dość dużo w tym temacie. I cały czas nie mogę wyjść z podziwu, jak mała jest w swoich przyzwyczajeniach językowych zawzięta i nieprzejednana. Popełnia wciąż te same błędy, a ja załamuję ręce. Nie pomaga przepisywanie tych samych słów dziesiątki razy. W tłumaczeniu na rozum też kładzie mnie na łopatki.
Wymyślam więc ćwiczenia wspomagające - okołojęzykowe, graficzne, gimnastyczne, skojarzeniowe - wszystko, aby tylko utrwalić malutkiej właściwe zasady pisowni. Tłumaczę na przykład:
- Słowo "korzystać" piszemy przez "rz", bo korzystać chcemy zazwyczaj DUŻO. Więc i słowo musi być DŁUŻSZE. Dlatego przez "rz". Czyli jest WIĘCEJ liter. Paaaniiimaaajeeeeesz?"
- "No wiem. Zapamiętam! Przez "rz" - odpowiada.
No i to mnie jako tako uspokaja. Czuję się dumna, bo odnoszę edukacyjny sukces. Niewielki, ale jednak.
I tak krok po kroczku, posuwamy się w jakimś tam kierunku.
Ale, ale!!! "Nie chwal dnia przed zachodem słońca... i kobiety przed śmiercią." - tak mawiał onegdaj mój instruktor jazdy. Wraca Oliśka ze szkoły, więc czuję się w obowiązku zapytać, jak jej poszło dyktando.
- Źle - pada odpowiedź. - Bo ty mnie źle nauczyłaś!!!
- Jak to źle??!! Przecież dobrze cię uczyłam.
- Napisałam "durzo" przez "rz", bo tak mówiłaś. Bo chcemy DURZO, więc słowo musi być DŁUŻSZE. Tak mówiłaś, czy nie?! A to jest źle, jak się okazuje.
Moje metody mogę więc sobie w buty wsadzić.
- Głupie dyktando - skarży się Oliśka.
- Tak, wiem - potwierdzam. I wykorzystuję okazję: - Mianownik: kto? co? - głupie dyktando. Dopełniacz: kogo? czego? - głupiego dyktanda. Celownik?
- Komu? czemu? - głupiemu dyktandu.
- Biernik?
- Kogo? co? - głupie dyktando.
- Narzędnik?
- Z kim? z czym? - z głupim dyktandem.
I tak dalej. W deklinacji jesteśmy niezłe. Dobre i to! Przypadki zaliczyłyśmy ostatnio na 5-, co natychmiast opiłyśmy dużą butlą niezdrowej pepsi - przy takiej okazji można sobie pofolgować, zwłaszcza, że piątka z polskiego u Oliśki to zjawisko niezwykle rzadko występujące w przyrodzie.
____________
P.s. Obiecałam jej, że jeśli dostanie piątkę z najbliższego dyktanda, poprawimy wszystkie graficiarskie bazgroły z treścią "HWDP", które znajdują się na okolicznych budynkach, na prawidłowe, ponieważ te powszechnie spotykane zawierają błąd ortograficzny. No cóż, w takiej mieszkamy okolicy. Na rozpanoszenie się tego błędu wskazała sama zainteresowana, czym wprawiła nas wszystkich w osłupienie, skoro na co dzień nie radzi sobie z wyrazami "dużo" albo "góra".
Odetchnęłam więc dziś z ulgą, że ulicznego wandalizmu uprawiać chwilowo nie muszę. Opatrzność jednak czuwa:)
A może warto pójść do PPP (poradni)?
OdpowiedzUsuńJuż byłyśmy. Podobno z tego wyrośnie:) Mam nadzieję jednak, że jeszcze przed maturą.
Usuńgratuluję, świadoma Mama !!!
Usuńżyczę powodzenia :)
Betinek, poskakalibyśmy przy tej muzyce, hej...
OdpowiedzUsuńA podobno miało już być bez anonimowych "Anonimów".
OdpowiedzUsuń