Zapewniłam parytety:
- palcem serdecznym parytet cielesny*.
- nowym zakupem książek parytet biblioteczny**.
* Pani kosmetyczka powiedziała: "Ostatnio odważyła się pani na tę szaloną fuksję. Od tej pory wszystkie kolory należą do pani". Tym uspokoiła mój histeryczny lęk przed czerwienią na paznokciach.
** W końcu nie samym Irvingiem żyje człowiek. Zwłaszcza, że się pan Irving otentegala.
Witaj Beato, miło Cię widzieć w nowej odsłonie:-) Mam na myśli adres blogowy, ale też inność, radość i świeżość płynącą z Twoich postów.
OdpowiedzUsuńPaznokcie piękne - zazdroszczę! Książki.... ostatnio nałogowo je kupuję i czytam, bo choroba zatrzymała mnie na dłużej w domu. Stąd chyba wróciłam do świata blogów - jakże miło odwiedzić stare kąty:-)
Pepsi kochana, jak miło cię widzieć i czytać. Myślałam, że wybiegłaś z internetowego obiegu. Ja tak na wiele miesięcy wypadłam poza nawias i nie myślałam, że uda mi się pozbierać. Będę trzymać za Ciebie kciuki i myśleć dobrze:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe myśli:-))) Wiesz, jak to jest .... domowo - osobiste sprawy wytrącają z blogowego świata. A potem ciężko zacząć. Teraz walczę z okropnymi zawrotami głowy niewiadomego pochodzenia, od 3 miesięcy, i moja psyche zaczęła nurkować w pesymizmie. Wróciłam więc do chwil radosnych, kiedy to dawałam radę zawodowo i hobbistycznie:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam CIEPŁO!