Ciągle mam te dylematy i te ograniczenia w głowie. Czasem tkwię w przekonaniu, że łatwiej byłoby zaprowadzić pokój na Bliskim Wschodzie niż te moje własne ograniczenia z głowy wyrugować.
Przypominacie sobie "Dym" Konopnickiej? Przerabiało się to niegdyś w bloku nowel pozytywistycznych, wraz z Prusem, Sienkiewiczem, Nałkowską. Pamiętam scenę przy stole, gdy matka mówi coś do syna, skubiąc nerwowo palcami żółtą serwetę w niebieskie jelenie. Żółtą Serwetę W Niebieskie Jelenie!
- Kto ma Żółtą Serwetę W Niebieskie Jelenie? No kto?" - dopytywała polonistka, co miało być pewnie zawoalowanym pytaniem "co chce nam autor powiedzieć, podając w treści te kolory".
- Że to biedni ludzie byli, prości, niewykształceni, na życie których składała się tylko codzienna harówka w kopalni, która ledwo przynosiła kromkę chleba Czyli tacy ludzie, którzy nie dość, że biedni, to jeszcze w poczuciu beznadziei, bez perspektyw i aspiracji - sama odpowiedziała sobie na to pytanie.
Czyli że Żółty Z Niebieskim się nie łączy, bo to w złym guście, dla ludzi bez polotu i aspiracji, i w ogóle passé - tak mi się zakodowało od podstawówki. I tak mi trudno z tego wyrosnąć. A przecież cała Toskania, calutka Prowansja i jeszcze z pół Szwecji uwodzi nas tym połączeniem od wieków. A my w te kolory jak w dym.
Tak więc pasują do siebie Czerwony Z Różowym, czy nie - stanęłam dziś rano znów przed kolorystycznym dylematem.
A ja lubię jak się droczysz z tymi kolorami. D zD.
OdpowiedzUsuńCudne poduchy i kolorystycznie pięknie dobrane! Bardzo się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga :-) Z pewnością będę zaglądać. Pozdrawiam Kasia z Wyspy Snów!
OdpowiedzUsuń