Wieść gminna niesie, że w mojej okolicy robią nabór do programu "Metamorfozy".
- Beti, może się zgłosimy? Casting wygramy w cuglach.
- A co będą nam tam robić?
- Zwykłe rzeczy: tu wyssają, tam podpompują, zęby podprostują, włosy obetną, paznokcie wymalują, garderobę odpowiednią na każdą okazję dobiorą. No takie tam zwykłe rzeczy.
- Czyli że zmienią nas diametralnie?
- No, pewnie trochę zmienią.
- To ja nie chcę. Dziękuję. Dobrze się czuję we własnym ciele. I zadowolona jestem z własnego garderobianego bałaganu.
Ale wiadomość gdzieś się tam po głowie kołatała przez kilka godzin. Wieczorem wróciła zogromniona, jak śniegowa kula, która już cały stok pokonała. Drążę więc temat przy kolacji z córką:
- Olu, jest taki konkurs, w którym, jak stanę do wyścigu i wygram, to zrobię się ładna.
- Dla mnie jesteś ładna.
- Ale będę wtedy zupełnie inna.
- Nie chcę, żebyś była inna! Możesz oczywiście trochę schudnąć; pofarbować włosy; ściągnąć z paznokci ten różowy kolor, bo ci nie pasuje; wyrzucić tą okropną szminkę, co mnie obkleja, gdy całujesz; zacząć więcej chodzić na obcasach; ta brązowa spódnica jest... no wiesz, trochę wioskowa; i ta bluzka w te srebrne paski... no wiesz; a biżuteria... mamo, ile ty masz lat w ogóle?; no i ten płaszcz w kropki... wybacz; zmarszczki trochę usuń, te z czoła przynajmniej; no i siwe włosy ze skroni precz; perfumy do zmiany, stanowczo!; a poza tym, to chcę, żebyś była taka sama.
Sama już nie wiem, czy dziecięca szczerość motywuje, czy raczej wpędza do grobu???!!!
No... moje córki jeszcze małe, ale lada moment pewnie też mnie tak podsumują. Ach, te zmarszczki na czole... Parę drobiazgów można by poprawić. A może lepiej kupię sobie nową szlifierkę kątową...?
OdpowiedzUsuńGosiu, ja ze szlifierką kątową mam również większe doświadczenia niż z patelnią. O takim zastosowaniu jednak nie pomyślałabym, a szkoda, bo efekt może być porażający :)
OdpowiedzUsuń